Moje przetwory z wiśni…

Moje przetwory z wiśni, których wykonania podjęłam się w tym roku,  były możliwe dzięki temu, że  wisienka, którą mam w ogrodzie nie dała się wiosennym przymrozkom. Wiosną w całym kraju, bardzo dużo drzew owocowych dość mocno ucierpiało podczas nagłych przymrozków. Ostatecznie, atak nawrotu zimy odbił się na braku owoców. Mojemu  drzewku jakoś udało się przetrwać te zawirowania pogodowe i teraz obdarowało mnie pięknymi soczystymi wiśniami…:))

Jak co roku, zebrałam część owoców i przeznaczyłam je na przygotowanie mojej specjalności, czyli nalewkę wiśniową…:)) Lecz gałęzie nadal uginały się pod ciężarem owoców, więc z pozostałej części postanowiłam zrobić konfitury.

Moje przetwory z wiśni…

1. Nalewka wiśniowa… moja specjalność…

Przygotowywanie rożnego rodzaju nalewek, to już powoli moja specjalność. Do tej pory robiłam je z wiśni, czarnej porzeczki, pigwy, owoców derenia a nawet bakali. Jeszcze nie próbowałam z malin ale chyba w tym roku skuszę się ją zrobić…:))

Większość nalewki  robię latem, gdy jest sezon owocowy w pełni, lecz pierwszego otwarcia dokonujemy dopiero w Święta Bożego Narodzenia…:)) Wszyscy bardzo lubią ten moment pierwszej degustacji, wtedy każdy delektuje się nimi i porównuje ich smak z poprzednimi edycjami..:))

Jak robię nalewkę…

Mój przepis na nalewkę jest niezwykle prosty… stosuję tylko 3 składniki:

  • wybrane owoce ( wiśnie, czarna porzeczka, pigwa, owoce derenia jadalnego)
  • cukier
  • spirytus 95%

przygotowanie nalewki z wiśniW przypadku wiśni, całe owoce bez drylowania myję i układam w 1,5 litrowym słoju. Staram się aby słój był zapełniony w 2/3 owocami. Potem zasypuję je cukrem… robię to na wyczucie, ale wychodzi tak mniej więcej, pół kilograma cukru na słój z owocami. Zakręcam i zostawiam przez kilka dni, aż owoce puszczą sok, następnie całość zalewam spirytusem. Przez kilka dni mam jeszcze nalewkę w zasięgu wzroku, od czasu do czasu, potrząsam aby cukier się dobrze wymieszał. Następnie zanoszę do ciemnego i chłodnego miejsca,  zapominając o nalewce aż do pierwszej degustacji, czyli do Świąt Bożego Narodzenia.

Bardzo podobnie postępuję z każdymi innymi owocami, z których mam zamiar zrobić nalewkę. Jak zależy mi aby nalewka była bardziej słodka, to po pierwszej degustacji dosładzam i ponownie odstawiam na kolejne kilka tygodni.

Każdego roku robię po kilka słojów tak, że w mojej spiżarni można doszukać się nawet kilkuletnich nalewek, które z czasem nabierają coraz bardziej ciekawszego smaku..:))

nalewka z wiśni

 

Gdy wszyscy jesteśmy jednomyślni co do smaku, odcedzam nalewkę od owoców i przelewam ją do karafki, a owoce, które są równie wielkim rarytasem, wykorzystujemy do rożnych deserów lub ciasta. Co odważniejsi podjadają same owoce… ale takie podjadanie potrafi nieźle uderzyć do głowy..:))

2. Konfitura z wiśni według przepisu babci…

Do przygotowania konfitury potrzeba tylko dwóch składników :

  • owoce – w tym przypadku wiśnie
  • cukier

Według przepisu mojej babci, na jeden kilogram wiśni należy zastosować jeden kilogram cukru. Ja trochę zmodyfikowałam przepis i na jeden kilogram owoców, przeznaczyłam pół kilograma cukru.

W sumie to wstyd się przyznać, ale w tym roku konfitury z wiśni robiłam pierwszy raz w swoim życiu..:) Na samym początku, miałam problem jak wydostanę te pestki z wiśni, nie miałam w domu drylownicy, bo nigdy jej nie potrzebowałam. Ale problem sam się rozwiązał, bo kilka dni temu, jak byłam na zakupach w Tesco, to na dziale z promocjami stały drylownice, do wyboru do koloru w mega promocji, za jedyne 11 zł. Nawet się nie zastanawiałam i kupiłem, wybierając wakacyjny pomarańczowy kolor.

Jeszce tego samego dnia poszłam pozrywać owoce, gdyż byłam bardzo ciekawa jak ta maszynka do wyłuskiwania pestek zadziała..:) Okazało się, że jest to całkiem sprytne i proste w obsłudze urządzenie…:)

Przygotowałam sobie duży garnek i wzięłam się za drylowanie.

drylowanie wiśni

wisnie zasypane cukrem

Gdy już miałam owoce wydrylowane, zasypałam je cukrem i zostawiłam do następnego dnia aby spokojnie puściły sok. Następnie gotowałam je wolno na małym ogniu, aż z soku zrobił się gesty syrop. Jeszcze gorące przełożyłam do słoiczków, zakręciłam  i obróciłam zakrętką na dół, aż do całkowitego ostygnięcia. Opisałam słoiczki, zaniosłam do ciemnego i chłodnego miejsca, czyli tzw. mojej spiżarni..:))

konfitura z wiśni w słoiczkach

Byłam tak bardzo ciekawa jak mi wyszły te konfitury, iż następnego dnia nie mogłam się oprzeć pokusie, otwarłam jeden ze słoiczków i podałam konfitury na śniadanie…:)

Uwielbiam konfitury łączone z białym serkiem homogenizowanym… dla mnie pychota…:)

konfitura z wiśni na śniadaniePodałam je na chlebie  pełnoziarnistym, wcześniej zapiekanym w tosterze, posmarowanym z serkiem homogenizowanym z firmy „Bieluch” wraz z moją ukochaną herbatą jaśminową..:)

Można inaczej…

Teraz w dobie cukrów żelujących, można do tematu konfitur podejść szybciej i sprawniej, ja wybrałam ścieżkę tradycyjną..:))

A jak Ty robisz konfitury, bądź inne przetwory z owoców… ???

 

 

4 Comments

  1. Jagoda pisze:

    Zawsze robię tradycyjnie. Jednak kiedyś przed laty spróbowałam z cukrem żelującym.
    Nigdy więcej tego paskudztwa nie kupię. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, babcia pewnie w grobie się przewraca.
    Ale porozdawałam wszystkie słoiczki znajomym, takim, co to w kuchni nie kuchenką do gotowania mają, a mikrofalówkę i tylko ona im służy. Domowymi konfiturami byli zachwyceni! Strach pomyśleć, jak smakuje ich jedzenie i co w nim jest…

    1. Viola pisze:

      Jak dobrze, że mnie spamiętałaś… bo w zeszłym roku, jak już nastałam się przy tych moich konfiturach, to koleżanka mówi… po co tyle czasu marnujesz… kup cukier żelujący i będziesz miała szybciej, a konfitury zachowają swoje witaminy. Gdyż ponoć, jak robi się je tradycyjnie, to od tego smażenia tracą wszystkie swoje dobroczynne właściwości… Pod wpływem jej opinii kupiłam cukier żelujący… leży jeszcze w szafce… ale chyba jednak posłucham Ciebie i zrobię konfitury według tradycyj receptury…:))

  2. Nainen pisze:

    Ścieżka tradycyjna o wiele lepsza!!! Zdrowsza..tyle sztuczności wokół i takie słoiczki to coś cennego

    1. Viola pisze:

      Też tak myślę…:) Chociaż pod wpływam sugestii mojej koleżanki, kupiłam cukier żelujący, ale leży w szafce. Akurat teraz jestem w trakcie robienia dżemu z czarnej porzeczki i wybrałam również tradycyjny sposób. Mój małżonek się śmieje, że chyba musi nadchodzić mroźna zima, skoro tak naraz zaczęłam bawić się w robienie powideł i dżemów…:))

Zapraszam do podzielenia się komentarzem ...:))

Skip to content