Bezglutenowe bułeczki kukurydziane w 10 minut…

Bezglutenowe bułeczki kukurydziane w 10 minut… to kolejny przepis, który robi się błyskawicznie. Muszę przyznać, że przystępując do pieczenia, miałam wątpliwości czy w ogóle jakiekolwiek bułeczki z tego wyjdą…:)
Bezglutenowe bułeczki…
Od dłuższego czasu, staram się unikać glutenu, a właściwie wszystkiego co posiada w sobie mąkę pszenną. Raz wychodzi mi to lepiej, raz gorzej (szczególnie trudny jest okres świąteczny) ale ogólnie, to jest OK..:).
Należę do tej kategorii ludzi, która nie przepada za pieczywem, więc aż tak bardzo mi go nie brakuje. Lecz są takie dni, że mnie do niego ciągnie. Wtedy kupuję sobie chleb bezglutenowy, który jest taki sobie… Dlatego za każdym razem, nim go zjem, opiekam go najpierw w tosterze. Wtedy, po takim ulepszeniu, jest dla mnie jadalny…:).
Przepis na bezglutenowe bułeczki kukurydziane…
Wczoraj przeglądałam moje książki z bezglutenowymi przepisami i trafiłam na przepis bułeczek kukurydzianych. Zrobiłam szybki przegląd czy w domu posiadam wszystkie składniki i zabrałam się do pieczenia. Ku memu zaskoczeniu poszło błyskawicznie. Same przygotowanie bułeczek zajęło mi niecałe 10 minut..!!! (nie licząc czasu ich pieczenia).
Poniżej podaję składniki i sposób przygotowania:
Składniki:
- 30 dkg mąki kukurydzianej
- 4 jajka
- 2 łyżki oleju ( ja dałam lniany)
- 3/4 szklanki kefiru lub jogurtu naturalnego (dałam jogurt)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia – bezglutenowego
- 1 łyżeczka miodu
- nasiona dyni
Sposób przygotowania:
Mąkę kukurydzianą przesiewamy i wsypujemy do dowolnie wybranego przez nas naczynia, dodajemy 3 jajka, olej, proszek do pieczenia, miód oraz jogurt. Wyrabiamy ciasto.
Przygotowujemy blaszkę wyłożoną papierem, z wyrobionego ciasta formujemy małe bułeczki i układamy na blasze. Górę bułeczek smarujemy roztrzepanym jajkiem i posypujemy pestkami dyni.
Tak przygotowane bułeczki wstawiamy do nagrzanego piekarnika – 180ºC i pieczemy około 25-30 minut. Ja piekłam z włączonym termoobiegiem i wystarczyło mi 25 minut. Po upieczeniu studzimy, zostawiając bułeczki w lekko uchylonym piekarniku.
Efekt końcowy…
W efekcie wyszły piękne chrupiące bułeczki, po przekrojeniu mają słoneczny żółty kolor i są niesamowicie sycące…:). Z porcji powyżej upiekłam 7 bułeczek. Byłam dość głodna, a zjadłam z ledwością dwie i byłam syta. Pozostałe, w obawie, że mogą zrobić się twarde, przełożyłam do blaszanego pudełeczka i chyba był to dobry pomysł. Gdyż dziś rano straciły już tą lekkość, jaką miały bezpośrednio po upieczeniu. Ale brak lekkości, na całe szczęście, nie odbił się na ich smaku.
Co bym ulepszyła…
Jak już wspomniałam, bułeczki są smaczne i syte. Jednak dziś rano, przygotowując sobie śniadanie, to już kroiłam je w cienkie paseczki, gdyż były jeszcze bardziej „zbite” niż bezpośrednio po upieczeniu. Zauważyłam, że dużo lepiej smakują jak są pokrojone w mini kromeczki…:)
Dlatego, doszłam do wniosku, że następnym razem, zamiast proszku do pieczenia dodam drożdże. Pozostawię ciasto do wyrośnięcia i może wtedy, bułeczki będą mniej zbite i zachowają swoją lekkość na dłużej…:)
Ale obecna wersja jest również godna polecenia i bardzo smaczna…!!!
Upiekłam i wcinam. Są przepyszne 🙂
Dziękuję za ten przepis 😘
Cieszę się bardzo, że się udały i są pyszne..:) Ściskam serdecznie..:)
Dzień dobry, zaraz zacznę piec Pani bułeczki.
Chciałam tylko zwrócić uwagę ze 300 dkg to jest 3 kg mąki. Domyślam się że chodziło o 300g skoro wyszło tylko 7 bułeczek.
Pozdrawiam.
Dzień dobry, dziękuję ślicznie za spamiętanie, zaraz poprawiam…:)) Mam nadzieję, że bułeczki wyjdą…:)) Pozdrawiam ślicznie i pięknego weekendu życzę..:))