Duchowość czy „jazgot” internetowy…

Duchowość

Duchowość czy duchowy jazgot internetowy… właśnie takie określenie przychodzi mi do głowy, w odpowiedzi na to, co dzieje się obecnie w świecie Internetu. Od prawie trzydziestu lat, zagadnienia związane z pozytywnym myśleniem oraz wcieleniem go do codziennego życia, były i są mi bardzo bliskie.

Duchowość kiedyś…

Kiedyś jak miałam trudne chwile, to po prostu wybierałam się do sklepu ezoterycznego (kiedyś takie były) i w dziale z książkami wybierałam książkę, która mnie najbardziej przyciągała do siebie. Jednocześnie sama atmosfera sklepu przynosiła ukojenie i wyciszała rozbiegane myśli.

Teraz w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, od miejsca gdzie mieszkam, takich sklepów nie ma. Myślę, że część z nich przeniosła się do Internetu albo nie przerwały próby czasu. Lubiłam ten typ sklepików, atmosfera w nim panująca miała coś z pogranicza magii. Może jeszcze wrócą…

Pozytywne myślenie po mojemu…

Ze swoimi doświadczeniami dzieliłam się i dzielę ostrożnie. Wiele osób nie potrafi zrozumieć, że można wyrwać się z kołowrotka codzienności i od czasu, do czasu. popatrzyć w niebo, pogadać z ptakami, czy też położyć się na trawie i chłonąć tę nieuchwytną silę, która nas otacza i wspiera każdego dnia.

Jak widziałam, że ktoś szuka „dobrego słowa” i czułam, że mogę komuś coś podpowiedzieć, to nigdy nic nie robiłam na siłę. A na „trudny czas”, który czasami każdego z nas dopada, wolałam polecieć książkę do przeczytania. Aby wiedzę w niej zawartą, każdy mógł dostosować do siebie, swoich uczuć i oczekiwań.

Tak jak większość, chcąc wiedzieć więcej, zaczęłam swoją drogę od kultowej książki, od której większość zaczyna – Joseph Murphy -„Potęga Podświadomości”. Miałam zwyczaj jej rozdawania, o czym piszę TUTAJ. Na dzień dzisiejszy, mam całkiem pokaźny zbór książek, a do niektórych autorów i tytułów często wracam.

Duchowość dzisiaj…

Obecnie z dostępem do tego typu wiedzy jest dużo łatwiej. Mam jednak wrażenie, że ta szeroka dostępność okrada ją z tej intymności, magii oraz własnych przemyśleń w poszukiwaniu własnej drogi.

Należy szczerze przyznać, że w Internecie znajdziemy wiele bardzo wartościowych treści. Dzielą się z nią osoby, które same kształtowały siebie przez wile lat. A teraz chcą podzielić się ze swoją wiedzą w bardzo rzetelny sposób z innymi, a ten sposób przekazywania wiedzy bardzo cenię.

Niemniej jednak, jest też drugie oblicze. W Internecie jest zatrzęsienie ludzi, którzy przeczytali z tego zakresu dwie-trzy książki. Bądź jeszcze gorzej, przeszli krótki kurs internetowy i chcą być „Guru Duchowości”, a to jest niebezpieczny trend.

Zauważyłam, że powstała wręcz „moda na duchowość”. W efekcie tworzą się jak grzyby po deszczu, wszelkiego rodzaju „duchowe” grupy i podgrupy na Facebooku oraz innych mediach. Dołączają do nich ludzie spragnieni wiedzy oraz poszukujący swojej drogi. Są ufni, otwarci na wszystko, i co najgorsze, obnażają się przed całkowicie obcymi lidzki, ze swoich uczuć do samego dna.

Pamiętaj, nie wiesz nigdy, kto jest po drugiej stronie. Kto to czyta i w jakim celu, do takich grup może dołączyć każdy. Bądź ostrożny..!!!

Na wszystko trzeba czasu…

Nie jestem przeciwko czerpaniu wiedzy z Internetu, jednak jestem przeciwko temu aby dać się niezdrowo uzależnić. Dopuszczając do ingerencji we własne odczucia, ślepo naśladując „Guru”, przestając bazować na własnych uczuciach i doświadczeniach.

Moje doświadczenia, mówią mi, że jest to wiedza, która nie ma końca. Za każdym razem zaskakuje i uczy pokory. Sprawia, że świat nabiera barw, jednocześnie nie pozbawia go ciemnych chmur. Jednak dzięki temu, że się stopniowo otwieramy na nią, z czasem nie „kłębimy” się w tych ciemnych chmurach, tylko potrafimy wznieść się ponad. A tam dostrzegamy blask słońca, które znowu nas ogrzewa. Dodaje nam sił i wsparcia, w tej całej drodze jaką jest życie.

Na wszystko trzeba czasu. Nie można się w tę wiedzę, która rozwija naszą duchowość zanurzyć nagle, jak w obecnie modnym mors-owaniu, chop i już..!! Takim podejściem, zrobimy sobie więcej szkody, niż pożytku.

Powinniśmy sami poczuć, że jesteśmy gotowi, bo jak nie będziemy to, żaden „Guru” nam nie pomoże. Poczujemy jedynie rozczarowanie. Znowu wrócimy do kołowrotka życia, który kręci się na poziomie ciemnych chmur, przez które, od czasu, do czasu, przebijają się znikome promienie słońca…

Zapraszam do podzielenia się komentarzem ...:))

Skip to content