Kanada… po raz trzeci…

Główny plac w centrum Toronto, jena z najbardziej rozpoznawalnych fontann z napisem w tle -Toronto

Kanada, a dokładniej Toronto i okolice… Od czasu jak zamieszkała tutaj nasza córka jestem w Toronto trzeci raz. Pierwszy raz byłam 2016 roku, potem jesienią 2019 roku, krótko przed pandemią, no i teraz.

Miałam tutaj być w listopadzie 2022 roku, lecz tydzień przed wyjazdem złamałam nogę, o czym piszę TUTAJ . Zaistniała sytuacja zmusiła mnie do przełożenia wylotu na maj 2023 roku.

Toronto, prawie z lotu ptaka…

Patrząc z perspektywy czasu to, sprawdza się moja maksyma, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Teraz jest piękna pogoda i można sporo spacerować poznając okolice.

Ktoś powie, ile można zwiedzać te same miejsce? Tak się składa, że za każdym razem co przyjadę, to córka mieszka w innej lokalizacji Toronto. Tym razem jej budynek znajduje się ok 200 metrów od jeziora Lake Ontario. A ku mojemu przerażeniu, jej mieszkanie znajduje się na 48 piętrze.

Od zawsze mam lęk wysokości i tylko raz wyszłam na balkon, unikając jak ognia zbliżenia się do barierki. Śmieję się, że podziwiam Toronto z lotu ptaka. Najbardziej to lubię patrzyć przez okna wieczorem, gdy miasto przybiera barwy tysiąca migoczących świateł oraz o zachodzie słońca.

Toronto, a otaczająca go przyroda…

Jest to wyjątkowa część miasta, bo wielkomiejski ruch łączy się z przyrodą. Po jednej stronie wieżowce, a po drugiej kręte alejki prowadzące na brzeg jeziora, które zachęca do rozłożenia koca, bądź posiedzenia na ogromnych głazach. Co ciekawe, na każdym kroku można spotkać ptaki i inne zwierzęta, które wcale się nie boją. Wędrują między ludźmi jakby było to dla nich naturalne zachowanie.

Dym nad Kanadą…

W tym czasie co przebywałam u córki, wykorzystywałam to, że są tak piękne okolice i dużo spacerowałam. Jednak nadszedł taki czas, że ze spacerami musiałam się ograniczyć. A było to związane z trwającymi pożarami lasów, które corocznie nawiedzają Kanadę. W tym roku niestety jest to wyjątkowo trudny czas, bo ilość pożarów znacząco przekroczyła dotychczasową ich skalę.

Skutki tych pożarów są odczuwalne nie tylko w regionach pożarów ale znacznie dalej. Były dni, że otrzymywaliśmy alerty o nie wychodzeniu z domu, gdyż jakość powietrza była zagrażająca ludziom i zwierzętom.

Sama widoczność była taka, a nawet jeszcze gorsza, jak w mojej miejscowości gdy przychodzi sezon zimowy i wszyscy zaczynają palić w piecach. Tyle, że cząsteczki metali ciężkich jakie znajdowały się w kanadyjskim powietrzu kilkaset razy przekraczały normy, z którymi spotykamy się u nas w okresie zimowym.

Na zdjęciach tego tak nie widać, ale wszechobecne „mgliste powietrze” miało zabarwienie wpadające w kolor lekko pomarańczowo-bordowy. W takich dniach zastanawiałam się czy nie sięgnąć po maseczkę, której używanie, akurat w tym wypadku, byłoby całkowicie uzasadnione…

Spacer po centrum Toronto…

Tak jak pisałam, bardzo dużo spacerowałam, zarówno w tej części Toronto, w której czujesz się zawsze jak na wakacjach. Gdzie przyroda podaję rękę wielkiemu miastu i razem stanowią wyjątkowy klimat. Jak również w samym centrum Toronto, w którym czuję się dobrze, mimo tego, że nie przepadam za dużymi miastami.

Ściągnęłam sobie na telefon aplikację liczącą kroki, i według jej obliczeń, w ciągu mojego 4 tygodniowego pobyty przedreptałam 178km…:)

Powrót do domu…

Byłam u córki prawie 4 tygodnie i przyszła pora wracać do domu. Miałam trochę obawy o mój bagaż, bo gdy leciałam do Toronto dość mocno został uszkodzony. Dlatego w drodze powrotnej próbowałam go zabezpieczyć aby się nie „rozsypał”.

Kusił mnie zakup nowej torby, nawet sobie upatrzyłam – zdjęcie powyżej, lecz stanowczo mi odradzono. Wysyłając na Instagram stosowny filmik. A będąc już w drodze powrotnej do domu, miałam możliwość obserwować „na żywo”, jak bagaż jest przeładowywany do samolotu.

Jak dbają o nasz bagaż gdy wybieramy się w podróż samolotem…

Po obejrzeniu filmiku zrezygnowałam z zakupu nowej toby. Dobrze zrobiłam, bo gdy doleciałam do Katowic, to nawet nie umiałam zdjąć torby z taśmy bagażowej, bo nie miała już ani jednego uchwytu. Całkiem możliwe, że mój uchwyt wylądował w rękach tego gości z filmiku… hehehe

Gdy kupowałam ubezpieczenie na podróż, jakoś nie pomyślałam o ubezpieczeniu bagażu. Na przyszłość na pewno już o tym nie zapomnę!

Kiedy znowu w drogę…

Chyba ponownie do Kanady wybiorę się za dwa, lub trzy lata. Choć nie ukrywam, wolałabym latać do córki dużo częściej…

Zapraszam do podzielenia się komentarzem ...:))

Skip to content