1 lutego lepiej nie wsiadaj do windy
„1 lutego lepiej nie wsiadaj do windy..” – taki artykuł przeczytałam, na jednym z portali internetowych, nawet się nie zdziwiłam, iż nikt nie podpisał się pod nim z imienia i nazwiska.
Nasze media mają tendencje aby wzbudzać wśród swoich czytelników niepokój, a nawet strach. Ten krótki artykuł jest tego przykładem. Jak ze zwykłej sprawy, można w ludziach wywołać szereg obaw przed dniem codziennym, poczynając od tak zwykłej czynności jak wsiadanie do windy…
Artykuł, a w nim straszenie…
Z artykułu dowiadujemy się, iż wczoraj, to znaczy 31 styczna 2017 roku, zgodnie z nową ustawą antyterrorystyczną, minął ostatni dzień rejestracji prepaidowych kart SIM. I do tego miejsca jest wszytko w porządku. A potem zaczyna się straszenie czytelników, że jeśli tylko zaniechają tego obowiązku, to lepiej dziś, czyli 1 lutego, nie wychodzić z domu, bo może czekać nas cała masa dziwnych i przykrych zdarzeń.
A co może nas czekać…
Autor artykułu, który jest anonimowy, robi dość pokaźną wyliczankę, co przykrego może nas spotkać jak tylko przekroczymy próg domu. Uświadamia czytelnika, iż nie tylko telefony komórkowe, ale również spora cześć urządzeń, z których korzystamy każdego dnia, działają na zasadzie łączności z internetem poprzez sieć GSM. Należą do nich między innymi bankomaty, tytułowe windy, automaty z napojami czy też elektroniczne znaki na ulicach. A jeśli połączenie zostanie nagle zerwane, to skutki tego może boleśnie odczuć każdy z nas i powinniśmy się liczyć z różnymi tego skutkami.
I tu pozwolę sobie za autorem zacytować…
Nie zdziwmy się, jeśli utkniemy w gigantycznym korku przed bramkami poboru opłat na autostradzie – wszystkie terminale korzystają z kart SIM i łączności przez sieć GSM, więc jeśli ktoś zapomniał zarejestrować niektóre z nich, terminale przestaną działać. Kart SIM używa się również w elektronicznych tablicach informacyjnych zawieszonych nad ulicami, dzięki którym mogą one łączyć się z internetem i wymieniać informacje z centralą. Jeśli w przypadku niektórych z nich nie zostanie w porę wypełniony obowiązek rejestracji kart, połączenie z centralą zostanie przerwane i napisy przestaną się aktualizować. Co oznacza, że możemy na przykład zostać poinformowani o blokadzie danego odcinka drogi, która miała miejsce dzień wcześniej.
No i wreszcie nasza tytułowa winda…
W miejscu pracy również nie możemy czuć się do końca bezpieczni. Choćby dlatego, że karty SIM wykorzystuje się w windach do łączności z centralą w przypadku awarii. W przypadku, gdy karta przestanie działać i system informatyczny w windzie wykryje utratę połączenia z centralą, z przyczyn bezpieczeństwa może automatycznie unieruchomić windę na parterze. Będziemy więc zmuszeni do korzystania ze schodów.
No i na koniec ostatni cytat…
To tylko kilka z przykładów tego, czego możemy jutro doświadczyć, jeśli nie wszyscy wywiążą się na czas z nowych przepisów. Na podobnej zasadzie, co windy i elektroniczne napisy drogowe, działają wszystkie terminale w sklepach, automaty z napojami i przekąskami, bankomaty, kamery miejskie czy centrala alarmowa w straży pożarnej. Strach więc pomyśleć, co by się stało, gdyby wiele z tych urządzeń nagle przestało działać. Obyśmy nie przekonali się o tym jutro na własnej skórze.
Pozostaje więc mieć nadzieję, że każdy wywiąże się w porę z obowiązku rejestracji prepaidów i w środę nie nastanie wspominana już w mediach SIMokalipsa.
Moje odczucia…
Czytając cały artykuł, można dowiedzieć się czegoś ciekawego np. jak działają niektóre urządzenia, z których korzystamy każdego dnia.
Ale straszenie ludzi, jak to określono „SIMokalipsą” oraz sugerowanie, że mają lepiej zostać w domu tylko temu, że któraś z firm zarządzających, poszczególnymi urządzeniami, wykazała się zanikiem pamięci i zapomniała dokonać rejestracji prepaidowych kart SIM, JEST TOTALNYM ABSURDEM.
Nie ma bowiem takiej możliwości, aby jakiekolwiek urządzenie przemysłowe nie posiadało certyfikacji!!! To również dotyczy wspomnianych prepaidowych kart SIM, wykorzystywanych przez firmy w różnego typu uprzedzeniach.
Artykuł ewidentnie pokazuje, jak dziennikarze szukają sensacji w miejscach, gdzie ich nie ma. A dzięki swoim „sensacyjnym” artykułom sprawiają, że cześć osób może odebrać zawarte w nich informacje za fakt i naprawdę wychodząc rano z domu, będzie miała obawy czy wsiąść do windy…
Link do artykułu: → TUTAJ