Czas kwarantanny…

czas kwarantanny...zielono mi..:)

Czas kwarantanny już prawie tydzień za nami… a efektem czasu spędzonego w odosobnieniu jest nowy trawnik w ogrodzie oraz trochę przemyśleń czy taka kwarantanna ma sens…

Czas kwarantanny…

Jeśli chodzi o sam przebieg kwarantanny, to było spokojnie. Poza dwoma wizytami panów z policji, nikt nas nie niepokoił, za wyjątkiem aplikacji, która upominała się „o swoje” nawet trzy razy dziennie. Głównymi jej wymaganiami było wysyłanie selfi o rożnych porach dnia i nocy. Całkiem fajne zajęcie dla osób, które nabrały już praktyki na instagramie.  Natomiast istna katorga dla osób, które nie przepadają, tak jak mój małżonek,  za tym aby im robiono zdjęcia. A opcja aby robić te zdjęcia sobie samemu, to już w ogóle katusze..:)

Do odosobnienia, pod względem zaopatrzenia, przygotowałam nas wcześniej o czym pisałam w poprzednim wpisie – tutaj. Ale musieliśmy pomysleć o zapewnieniu sobie jakiegoś zajęcia. Należymy do osób, które ciągle muszą być w ruchu i coś robić. Mamy to szczęcie, że mieszkamy we własnym domu, więc mogliśmy działać, nie tylko w ograniczeniu czterech ścian ale również na świeżym powietrzy. A, że pogoda dopisała, to nadrobiliśmy wszystkie zaległości ogrodowe, włącznie z przygotowaniem nowego trawnika…:)

Plusy i minusy kwarantanny…

Zdecydowanym plusem, w naszym przypadku było to, że mieliśmy masę czasu dla siebie..:) Ponadto mogliśmy nadrobić zleglości w pracach domowych. Natomiast minusem było to, że czuło się tę presję izolacji i ciągłej wirtualnej kontroli.

Ponadto nasz umysł, przestawił się na opcję zagrożenia. Ciągle podsuwał nam jakieś symptomy chorobowe typu katar, bóle mięśni czy też sensacje żołądkowe. Ale z chwilą zakończenia kwarantanny wszystko wróciło do normy, jak ręką odjął…:)

Swoimi odczuciami podzieliłam się na live w „Sobotnich pogaduchach” na grupie, którą prowadzę – „Pokonaj lęk,  uśmiechnij się i dziłaj…!!!” do której serdecznie zapraszam…:)

Po kwarantannie…

Jak ze wszystkim, czas ucieka no i czas kwarantanny również minął.  Jako osoba optymistyczna, przeszłam ją z nastawiłam tylko na jej plusy. Gdybym mogła, to patrząc tylko pod kontem plusów, to bym ją jeszcze sobie przeciągnęła…:)

Niestety rzeczywistość wzięła górę i zaraz następnego dnia po kwarantannie, mój małżonek musiał wracać do pracy. Ciekawostką był fakt, ze nikt go po przekroczeniu polsko-niemieckiej granicy nie zatrzymywał. Obyło się bez ufoludków z pistoletem, w postaci termometru. Dzielenia ludzi na potencjalnych „zabójców” społeczeństwa polskiego. Selekcją i kierowaniem danej osoby na odpowiedni, do ich temperatury ciała, pas ruchu.  Spisywaniem i wypytywaniem gdzie spędzi najbliższe dwa tygodnie w reżimie kwarantanny..!!

Nasi sąsiedzi, podobnie jak cały świat boryka się z problemem, ale ograniczenia jakie stosują są zdroworozsądkowe. Nie zamykają przed obywatelami lasów, parków czy też plaż. Wręcz odwrotnie, zachęcają do spacerów i aktywności fizycznej, gdyż ruch na świeżym powietrzu tylko podnosi naszą odporność. Dbają o swoich obywateli nie ograniczając im dostępu do dobrodziejstw służby zdrowia, zapewniając im testy a nie zamykają ich w domach, każąc  im czekać przez dwa tygodnie czy jesteś nosicielem czy też nie.

Moje przemyślenia…

Osobiście nie jestem przekonana czy ta globalna panika, ma sens. Według mnie jest pod tym wszystkim ukryte drugie dno, które jest skrupulatnie przykrywane. A przykrywką jest ustawiczne nakręcanie lęku, izolacja ludzi, wzbudzanie w nich obaw i życia w ciągłym strachu. Strachu już nie tylko o swoje zdrowie, ale o to, czy przetrwamy w czasach gdy gospodarki światowe zostaną rozłożone na łopatki…

Mimo czarnowidztwa sianego wszem i wobec, zawsze staram dopatrzyć się czegoś dobrego. Od zawsze towarzyszy mi motto…

” Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…”

Na chwilę obecną, ta cała izolacja i zatrzymanie gospodarki światowej wychodzi na dobre przyrodzie. Zaczyna regenerować rany jakie zadał jej człowiek, któremu ciagle było mało i zabierał przyrodzie więcej i więcej…!!!

Właśnie ten człowiek zapomniał, że jest nierozerwalną częścią przyrody. A skoro zabiera, to musi liczyć się z tym, że mu też może zostać zabrane…!!! Ale jak już wspomniałam jesteśmy nierozerwalną częścią przyrody i skoro ona sobie poradziła, MY RÓWNIEŻ DAMY RADĘ…!!!

 

 

 

4 Comments

  1. Izabela pisze:

    Tak, zwróciłam uwagę, zawsze zwracam uwagę na to, kiedy post został opublikowany. Gastarbeiterzy, a tego typu pracownikiem jest prawdopodobnie pani mąż, byli wpuszczani „bez mierzenia temperatury” nawet przy najwiekszych obostrzeniach bo nieudaczni politycy z krajów w których ci gastarbeiterzy pracują, polegliby. Z tego co pamietam pierwszy przypadek covid został przywleczony do Polski przez jakiegoś „koncertowicza” właśnie z niemiec. Panika nie miała sensu a widzimy to dopiero dziś. W Polsce paradoksalnie cieszyliśmy się ogromna doza wolności porównaniu z niemcami, Austria, Francja czy np. Wlochami. Gdyby słuchała pani innych mediów niż te „wolne”, słyszałaby pani o kampanii rządowej zachęcającej do ruchu na świeżym powietrzu i dbania o swoją odporność naturalnymi metodami…W tvn czy radiu zet jednak nikt o tym nie słyszał. My na okres pandemii zostaliśmy w naszym podwarszawskim domu i nawet rozumiem zamknięcie lasów, w Konstancinie pojawiły się hordy ludzi na leśnych ściezkach bo ileż można siedzieć w domu, ścieżki zamieniły się niemal w Marszałkowska. Od początku pandemii pojawiało się wiele głosów, ze ludzkość będzie musiała nauczyć się żyć z kolejnym wirusem i w tej chwili widzimy ze tak się dzieje. niemcy to stan umysłu i tak było zawsze. Patrząc i na historie współczesna (współczesna mam na myśli ostatnie stulecie), i na te bardziej odległa. Ostatnia rzeczą której bym sobie w Polsce życzyła to wzorowanie się w czymkolwiek, powtarzam w czymkolwiek, na niemcu. Robi to Austria i niestety, przybijaja sobie ostatnie gwoździe do trumny. Opinie które ludzie tworzą sobie na podstawie wakacyjnych wojaży bądź tez właśnie pracy najemnej nijak maja się do rzeczywistości.
    Co do szczepionek to ludzkość stała się przedmiotem największego eksperymentu medycznego swoich dziejów. Co najbardziej szokujące jako pierwsi, sowicie za to płacąc, zaszczepili się zydzi. Pozostawię to bez komentarza bo nie chciałabym zostac posadzona o jakiekolwiek -izmy. Dziś już wiemy ze w efekcie przyjęcia szczepionki, zupełnie nieefektywnej, wirus jest na nią ślepy, ogromna ilość ludzi mierzy się z powikłaniami a ogromna liczba osób po prostu zmarła. Są już nawet gdzieniegdzie pierwsze wyroki sadowe nakazujące wypłacenie odszkodowania rodzinie. Życia to niestety nikomu nie wróci. Szczepionka od początku była sprawa kontrowersyjna bo i producent kontrowersyjny. W przeszłości mierzył się z wielomilionowymi odszkodowaniami za wprowadzenie na rynek „leków” których skutki uboczne były bardziej niebezpieczne niż sama choroba. Sama zaszczepiona nie jestem, nie jestem tez zawziętym antyszczxpionkowcem jednak. Szczepionka to następny element dzielenia społeczeństw przez ach jakże inteligentnych liberałów-globalistow. Na wielu polach udało się swietnie, więc należało dorzucić kolejnego puzla żeby nawet wśród bliskich przyjaciół i rodziny podzielenie się dokonało. Niestety do kryminalistów dołączyły tez rządy konserwatywne bo tu prawdopodobnie wzięto niejako w koszt to, ze wielu ludzi będzie poszkodowanych ale szczepionka zadziała i wirus zostanie pokonany. Życzę głębszej refleksji przy pisaniu tego typu tekstów, zdrowia w Nowym Roku, moja krytyka odniosła się głównie do gloryfikowania niemiec, z reszta się oczywiście zgadzam. Do dziś z niedowierzaniem wspominamy nasz wyjazd do domu w Wiedniu i przejście graniczne miedzy CZ a AT: kontrola aktualnego testu, dokument potwierdzający ze mamy jakaś sprawę do załatwienia (w tym przypadku pismo ze szkoły syna, oficjalne, z pieczątką, podpisami i wyjaśnieniem (!)), maski naturalnie i to nie jakieś zwykle tylko FFP2 które na dłuższa metę są nie do wytrzymania. Ogłupienie, totalne ogłupienie które mnie skojarzyło się z filmem „Seksmisja”. I nie było to w tej najgorszej fazie pandemii.

    1. Viola pisze:

      Droga Pani,
      wyczuwam u Pani ogromną niechęć do narodu niemieckiego, ale każdy ma swoje uprzedzenia więc potrafię to zrozumieć. Lecz dziwi mnie, że przy takim nastawieniu za drugi dom wybrała Pani Austrię. Co do szczepień, to wbrew temu co Pani sądzi mam podobne nastawienie i z wieloma tematami przez Panią poruszonymi się zgadzam. Niestety kilka osób z mojego najbliższego otoczenia, w tym dziwnym czasie pożegnało się z życiem i do dziś, ciężko mi się z tym pogodzić. Mimo to, nie jestem zwolennikiem szczepionek, które jak Pani słusznie zauważyła są jednym wielkim eksperymentem. Natomiast co do TV, to jej prawie nie oglądam, wolę ten czas poświęcić na dobrą książkę. Przez lata, podobnie jak Pani żyjemy w dwóch krajach, gdyż mąż i dzieci posiadają podwójne obywatelstwo. Mam wielu znajomych w tym kraju i są to dobrzy ludzie, których bardzo szanuję.
      Ogłupianie trwa nadal… i chyba nie zmierza to w dobrym kierunku. Często porównuję do co się działo… i nadal dzieje… z książką „Rok 1984” – George Orwella.
      Pozdrawiam serdecznie i również życzę dużo zdrowia oraz pomyślności w Nowym Roku… oby był lepszy

  2. Izabela pisze:

    trzeba się do tego raju wynieść i nie zawracać Polakom głowy. Jak człowiek czyta te wypociny cwiercinteligentki to pozostaje mieć tylko nadzieje ze naprawdę nie wszyscy dają wiarę tym bzdurom. sama mam drugi dom w Austrii i to, co tam się działo wola o omyte do nieba, a niemiec jest tak samo głupi jak statystyczny Austriak. Nie wspomnę o zamknięciu i zaszczepionych i tych niezaszczepionych w zeszłym roku tuż przed Bożym Narodzeniem. Proszę nie robić ludziom wody z mózgu.

    1. Viola pisze:

      Droga Pani,
      nie wiem czy Pani zwróciła uwagę na termin publikacji tekstu, do którego napisałam Pani komentarz. Było to 29 kwietnia 2020 roku, miesiąc po ogłoszeniu „pandemii” i już wtedy wyraźnie napisałam o swoich przemyśleniach co o tym całym zamieszaniu myślę, zacytuję – „Osobiście nie jestem przekonana czy ta globalna panika, ma sens. Według mnie jest pod tym wszystkim ukryte drugie dno, które jest skrupulatnie przykrywane. A przykrywką jest ustawiczne nakręcanie lęku, izolacja ludzi, wzbudzanie w nich obaw i życia w ciągłym strachu. Strachu już nie tylko o swoje zdrowie, ale o to, czy przetrwamy w czasach gdy gospodarki światowe zostaną rozłożone na łopatki…”
      Więc nim Pani zacznie kogokolwiek obrażać, to proszę o dokładne przeczytanie tekstu, i przypominam był to początek tego wariactwa i w tym czasie nawet jeszcze nie było mowy o szczepionkach.Proponuję do zapoznania się z jednym z moich wpisów, który poprzez przetoczoną tam muzykę ewidentnie pokazuje moje odczucia -https://viollet.pl/swiatelko-w-mroku-hi-rez-jimmy-levy/
      Pozdrawiam serdecznie i mimo wszystko, jest mi miło. że Pani trafiła na mojego bloga

Zapraszam do podzielenia się komentarzem ...:))

Skip to content