Pół wieku człowieku…
Pół wieku człowieku…. chciałoby się krzyczeć za Krzysztofem Krawczykiem. Dziś ten szczególny dzień przypadł mojej drugiej połowie…:) Śmieję się i mówię mu, że wreszcie dorósł do tego, aby wstąpić do mojego klubu. Należymy do tych par między którymi jest niestandardowa różnica wieku..:)) Jakoś nam to na przeszkadza, a potwierdzeniem jest to, że w przyszłym roku minie trzydzieści lat, kiedy powiedzieliśmy sobie sakramentalne tak..:))
Symboliczne 50plus…
Zauważyłam ciekawą rzecz, iż kobiety i mężczyźni w całkiem inny sposób podchodzą do przekroczenia tej symbolicznej piątki. My kobietki, już z rocznym wyprzedzeniem, zamartwiamy się jak to będzie, gdy ta magiczna cyfra pojawi się w naszej rubryce wiek. Ciężko nam jakoś, to przyjąć do wiadomości, im bliżej tego przejścia, tym bardziej się stresujemy. A jak już przekroczymy ten niechciany moment, zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę, nic się nie zmieniło. O północy nie zamieniłyśmy się w staruszkę, tylko dalej jesteśmy takie, jakie byłyśmy. A jakie jesteśmy, to zależy od naszego wewnętrznego JA. Moje JA zatrzymało się na granicy 25-30 lat, ani myśli czuć się inaczej i żadne magiczne liczby tego nie zmieniły..:))
Natomiast z naszymi mężczyznami jest trochę inaczej, te wszystkie obawy, z którymi my się borykamy, występują u nich o dziesięć lat wcześniej. Dla nich przekroczenie cyfry cztery, jest bardziej stresujące, niż późniejsze pojawienie magicznej piątki. A potem śmieją z nas, dlaczego my wokoło tego robimy tyle szumu. Dla nich, to jest… Dzień, jak co dzień i tyle..:)
Urodzinowe zwyczaje…
O tych datach i liczbach, o których nie bardzo chcemy myśleć, nie pozwalają nam zapomnieć nasi znajomi i rodzina, którzy bardzo skrzętnie je notują, aby czasem im nie umknęły. W moich regionach do takich najważniejszych liczb należą 18, 40 i 50.
Jak jedna z powyższych liczb wypadnie w kalendarzu urodzinowym Twoich najbliższych, to możesz spodziewać się danej nocy kolędników pod oknami, śmiecących w Twoim ogrodzie. I to nie jest takie zwykłe śmiecenie, ci bardziej kreatywni, w złym tego słowa znaczeniu, potrafią podjechać z przyczepą słomy i rozrzucić ją po całej posesji. Natomiast Ci bardziej grzeczni, ograniczają się do stawiania bramy i przyśpiewek.
Trzeba wtedy udać mega zaskoczenie, że się tego nie spodziewaliśmy mimo, że cały wcześniejszy dzień przesiedzieliśmy w kuchni: piekąc, gotując i cudując. Śpiesząc się, byle zdążyć do północy z obficie zastawionym stołem… dalej udając, że się niczego nie spodziewaliśmy..:)).
Jedno w tym zwyczaju jest fajne, że jak sobie zastrzeżesz, iż taki zwyczaj Ci nie pasuje, jest to honorowane przez Twoich znajomych. Wtedy spotykacie się przy kawie, o normalnej porze dnia, bez nocnych niespodzianek. Gorzej jest w wypadku liczby 18, wtedy ciężko wytłumaczyć małolatom, że Twoja pociecha sobie tego nie życzy.
Jak jest u nas…
My należymy do tej drugiej grupy, która spotyka się za dnia..:)) A w przypadku naszych dzieci, gdy przypadła im ta pierwsza liczba – 18, to syn już w tym okresie mieszkał w innym kraju i wybraliśmy się do niego. Natomiast gdy tej liczby doczekała się nasza córa, to na jej prośbę, w tym czasie, wyjechaliśmy na kilka dni w góry. A ten szczególny dla niej dzień, spędziliśmy w największym czeskim parku linowym. Prawie cały dzień, mimo lęku wysokości, razem córą pokonywałyśmy linowe labirynty, a moja druga połowa asystowała nam z ziemi, gdyż była w trakcie rehabilitacji po poważnym urazie nogi. I zawsze, gdy przypadają nam takie szczególne urodzinowe daty, to staramy się spędzić je inaczej.
Nie jest tak strasznie…
Więc nie ma się co stresować i obawiać tej magicznej piątki… i potraktować ją po męsku…
Dzień, jak co dzień… i tyle…:))
I w tym dniu… mojej Kochanej Połowie, życzę z całego serca wszystko to, co jest dla niego najlepsze, co sprawi, że każdego dnia, w jego duszy będzie świeciło słońce i będzie wypełniała ją radość.
Dla wszystkich Solenizantów, którzy zagoszczą na tej stronie przesyłam również moc najserdeczniejszych życzeń..:))
a ten adres likwiduję..mam inny
Oki..:)
Ja też ma troszkę młodszego męża:):) ha, ha
Pozdrawiam Wad serdecznie
Mają w sobie to coś… no nie…:)))) Również ściskam Was mocno..:)
a może my duchem takie młode, że przyciąnełyśmy młodszych???:):):)
Nie może… a na pewno…:)))
:):):):
musiałam na chwilę zawiesić bloga..wrócę…niedługo….
Właśnie zauważyłam… byłam na Twojej stronie i była informacja.. blog usunięty… myślałam, że wyskoczył jakiś błąd….teraz rozumiem.
WRACAJ SZYBKO!!!! Bo bardzo fajnie piszesz i szkoda jakby Ciebie długo nie było…
jestemjuż z powrotekna blogu kawałek dokawałak:)
Super..:)