Pora na dietę…

Pora na dietę… i nie ma się już co ociągać. Ostatnio tak się rozbestwiłam, że strach stanąć na wagę. Aby siebie zmobilizować postanowiłam założyć nowy wątek, w którym będę dzieliła się wpisami, jak sobie radzę z tym dietkowaniem…:))

Doszłam do wniosku, że jak już powiem o tym głośno, a moją deklarację przeczyta choć kilka osób, to wtedy będzie mi łatwiej trzymać się w ryzach.

Krótka historia mojego dietkowania…

Byłam na dietach odkąd pamiętam. Chyba pierwsze moje próby zaczęłam w liceum. A najzabawniejsze było to, iż w tamtych czasach w ogóle tego nie potrzebowałam. Po prostu, wśród nastolatek była moda na diety a ja, podążyłam za tłumem. Teraz z perspektywy czasu, doskonale wiem, iż była to najgłupsza rzecz jaką mogłam zrobić. W tamtych czasach królowały diety wyjątkowo obciążające organizm, lecz dające szybie efekty.

Skutkiem tego mojego bezmyślnego dietkowania, było tylko rozregulowanie przemiany materii. Aż z czasem, faktycznie zaczęłam mieć problemy z wagą. Gdyż po tych ekstremalnych dietach często wyglądałam jak cień, a potem następował efekt jojo i waga wracała z nawiązką. Kiedyś nikt o efekcie jojo nie mówił, ani nie znał takiego pojęcia, dlatego człowiek popadał w błędne koło, a u mnie trwało to latami.

Na tej mojej obsesji ciągłego bycia na diecie, zyskały tylko wydawnictwa, gdyż kupowałam prawie każdą książkę, która akurat była na topie i proponowała skuteczne diety. Tak, że teraz moja biblioteczka jest dość obszerna…

…a to tylko mały wycinek księgozbioru, nawiązującego do różnego rodzaju diet, będącego w moim posiadaniu.

Ucząc się na błędach…

Patrząc na swoje błędy z młodości, bardzo uczulałam moje dzieci aby nigdy nie stosowały żadnych bezsensownych diet i nie szły moimi śladami. Natura obdarzyła je szczupłą sylwetką, a jak chciały ją trochę poprawić, to nakłaniałam ich aby postawili na dodatkowy ruch i zdrowe jedzenie.

Od pewnego czasu, też idę tą drogą. Porzuciłam wszelkie zwariowane diety i stawiam głównie na zdrowe jedzenie. Jest sporo portali internetowych takich jak: Kalorynka, Vitalia czy też Dieta OXY, które pomagają w szybkim i rozsądnym ułożeniu zbilansowanych posiłków. Dzięki ich pomocy, łatwiej jest mi wrócić do rozmiarów, w których czuję się najlepiej. A jak już wpadnę we właściwy rytm, to w miarę łatwo potrafię przestawić się na zdrowe sposób odżywiania. Nieco gorzej mam z  wprowadzeniem dodatkowego ruchu, w tym wypadku, muszę znacznie dłużej wyganiać ukrytego we mnie lenia…:))

W zeszłym roku dużo korzystałam z porad portalu Dieta OXY, efekty przychodziły wolno ale trwale. Dodatkowo dość mocno, do mojego dalszego spadku na wadze, przyczynił się pobyt u córki w Kanadzie. Z racji tego, że córka nie ma samochodu, byłam wręcz zmuszona do aktywnego ruchu, na który składały się długie spacery oraz przejażdżki rowerem, po kilkanaście kilometrów dziennie. A największy wpływ miało zdrowe jedzenie, którego ogromną fanką jest moja córka.

Córka nie posiada w domu wagi, bo uważa ją za zbędną, raczej preferuje miarę krawiecką i w ten sposób kontroluje swoją sylwetkę. Tak, że przez miesiąc nie widziałam wagi na oczy, a po powrocie do domu, byłam pod wielkim wrażeniem tego co pokazała mi moja łazienkowa weteranka..:))

Stare błędy zawsze wracają…

Niestety, waga zaczęła powoli wracać, gdyż po raz kolejny zrobiłam ten sam błąd co zawsze… spoczęłam na laurach…:(. Zaczęłam sobie pozwala na różne słodkości, a okres świąteczny całkowicie pozbawił mnie hamulców… I niestety, tak już mam…:(.  Teraz znowu pora wrócić na właściwe tory zdrowego odżywiania i wprowadzenie dodatkowego ruchu.

Moje założenia…

Zaczynam od dziś… !!! Pierwszy raz zmieniam taktykę, gdyż prawie zawsze zaczynałam od jutra… i to jutro przesuwało się i przesuwało…:))

Wracam do portalu, który będzie mnie w moich postanowieniach wspomagał i jest to Dieta OXY, gdzie mam wykupiony roczny abonament, a skoro jeszcze go mam, to warto z niego korzystać..:))

Wprowadzam trzy punkty, których będę się w najbliższym okresie mocno trzymała:

  1. postaram się odpowiednio nawadniać organizm, co najmniej 1,5l wody dziennie plus inne napoje z nastawieniem na herbaty ziołowe,
  2. będę przestrzegała pięciu zbilansowanych posiłków dziennie o ustalonych godzinach,
  3. wprowadzę dodatkowy ruch, przynajmniej trzy razy w tygodniu, a że mamy okres zimowy, to wykorzystam do tego urządzenia stacjonarne: rowerek i bieżnię.

Na razie stawiam przed sobą tylko trzy punkty, gdyż zbyt duża ilość nakazów nie mobilizuje do działania, a wręcz przynosi odwrotny skutek.

A jeszcze jeden dodatkowy punkt:

  1. Przynajmniej raz na tydzień, będę dzieliła się na blogu jak idą moje postępy…:))

Mój cel…

Mój cel to 12 kilogramów mniej do końca lipca tego roku!!!

W przełożeniu na miesiące, to zakładam, iż na osiągniecie celu potrzebuję 6 miesięcy.

Cel na poszczególny miesiąc, to 2 kilogramy mniej…:))

Więc do dzieła!!!

Zaczęłam dzisiaj..:))

Pierwszy krok…

Rano z ciężkim sercem stanęłam na wagę i chwyciłam się za głowę!! Niestety ten krok przy rozpoczęciu dietkowania, w moim wypadku, jest niezbędny. Poszedł również w ruch centymetr krawiecki i skrzętnie pomierzyłam się tu i tam..:)), a wszystkie wyniki zapisałam w kalendarzu.

Drugi krok…

Z samego rana, przystąpiłam do przestrzegania moich pierwszych dwóch punktów z powyżej zapisanych założeń.

Dzień zaczęłam od szklanki wody i ustaliłam sobie pory posiłków:

  • 07.30 – śniadanie
  • 11.00 – drugie śniadanie
  • 14.30 – obiad
  • 17.00 – przekąska
  • 19.30 – kolacja

dodatkowo narzuciłam sobie, iż szklanka wody będzie obowiązkowo towarzyszyła mi przed każdym posiłkiem!!!

Dzisiejsze posiłki…

Śniadanie:

  • dwie kromki chleba chrupkiego z masłem,
  • jeden pomidor
  • szczypiorek
  • jogurt naturalny z migdałami, cynamonem i łyżeczką miodu
  • herbata ziołowa

 

Drugie śniadanie:

  • jogurt naturalny
  • żurawina
  • babka jajowata

Wszystko razem wymieszane blenderem.

Obowiązkowo do kawa, która nie jest wskazana przy odchudzaniu, lecz niestety nie potrafię sobie jej odmówić, gdyż jestem strasznym kawiarzem..:))

Obiad:

  • Dorsz z fasolką szparagową i pietruszką
  • sok pomidorowy

 

Do przygotowania posiłków z ryby, bardzo polecam polędwice z dorsza, którą chyba kupiłam w Biedronce. Każdy kawałek jest hermetycznie zamknięty i można spokojnie skorzystać z takiej ilości jaką potrzebujemy, nie odmrażając całej zawartości opakowania.

 

Przekąska:

  • pokrojone jabłko z cynamonem, żurawiną i migdałami

Kolacja:

  • dwie kromki pieczywa chrupkiego
  • masło
  • pokrojone jajko na twardo ze szczypiorkiem
  • herbata ziołowa

Przy układaniu swojego jadłospisu, tylko sugeruję się tym co podpowiada mi portal- Dieta OXY . Dość często modyfikuję poszczególne posiłki, ale staram się zbytnio nie odbiegać od głównych założeń i proporcji.

Jeśli ktoś będzie chciał podążyć moim śladem lub się przyłączyć, to co jakiś czas będę dzieliła się tym co jem i jakie osiągam efekty, w mojej kolejnej milionowej fazie odchudzania..:))

 

dieta

Dieta poświąteczna…

4 Comments

  1. Grazyna pisze:

    Nie wiem dlaczego ale nie zawsze moja aparatura pracuje właściwie /jw/ Moze to juz 3lata jak Elżbieta dała mi książke Dukana No bo wtedy moje kształty ważyły 96kg . I co? No właśnie jestem na tym samym etapie tzn biorę do ręki i czytam. I od tego czytania teraz mam 80kg. Zawsze byłam sceptyczna do wszystkich odchudzających diet i pewnie tak pozostanie. Od czasu do czasu jakiś przepis wykorzystuje ,z tego typu książek , i zajadam się zwykle w podwojonej porcji.bo jak już gotować to dużo i smacznie. Ale jestem bardzo ciekawa jak długo wytrwasz w robieniu 5 posiłków dziennie.Choć gotowanie sprawia mi przyjemność to nie chciałoby mi sie na dłuższy etap tyle przygotowywać.
    Trzymam kciuki. A przy okazji jakie postanowienie na luty planujesz?

    1. Viola pisze:

      Dzięki za wyjaśnienie, bo zastanawiałam się, co miałaś na myśli..:)) A co do posiłków, to nie zajmują dużo czasu, są proste, szybkie i smaczne. Nie przepadam stać przy kuchni i potrzebuję szybkich rozwiązań..:))

  2. Grazyna pisze:

    Kocha

    1. Viola pisze:

      …:))

Zapraszam do podzielenia się komentarzem ...:))

Skip to content