Trzej muszkieterowie…:)
Trzej muszkieterowie a raczej trzy muszkieterski… idealna nazwa dla naszej trójki.. :)) Dziewczyny są nierozerwalnie związane z dawnym rozdziałem mojego życia, który już całkowicie za sobą zamknęłam. Są one jedyne, z mojego dawnego otoczenia zawodowego, które zostały przy mnie na dobre i na złe. Wspierały mnie w trudnych chwilach i nigdy mnie nie zawiodły. Dlatego w tym miejscu składam im gorące podziękowania za to, że po prostu są … :))
Spotykamy się dość często i bardzo lobię nasze spotkania, potrafimy przegadać kilka godzin i nawet nie wiemy kiedy ten czas nam zleci. Wczorajsze spotkanie było wyjątkowe, bo jedna z dziewczyn obchodziła urodziny. A, że taki dzień jest wyjątkowy, to i wyjątkowo trzeba było się ubrać..:))
Co wybrałam z mojej szafy…
Na to spotkanie wybrałam niezawodną małą czarną, którą już prezentowałam w innym wpisie.
Do niej założyłam popielatą marynarkę w bardzo drobną pepitkę.
Zmieniłam buty na cieplejsze, wysokie kozaczki za kolano w kolorze popielatym.
Aby dotrzeć do Solenizantki trzeba samochodem pokonać kilkanaście kilometrów, dlatego też należało się cieplej ubrać. Zdecydowałam się na popielaty płaszczyk, sięgający do kolana.
Uzupełnieniem stroju była popielato-biała torebka z przypiętym, obecnie bardzo modnym, białym pomponem.
Byłam w pełnym rynsztunku i gotowa do wyjścia. Jeszcze szybko zabrałam to, co najważniejsze, czyli prezent i pojechałam po drugą Muszkieterkę aby razem zrobić nalot Solenizantce..:))
Spodziewałam się, że spotkamy się w bardzo wąskim babskim gronie, a jednak było nas dużo więcej. Niektóre z osób miałam okazję poznać po raz pierwszy. Spędziliśmy bardzo miły wieczór, a Solenizantka dbała żeby nam niczego nie brakowało i co chwilę podsuwała nam rożne pyszności..:))