Czwarte z dwunastu…

Czwarte z dwunastu… dopiero pisałam całą dwunastkę, a tu już czwarty miesiąc roku się zaczyna… niesamowite, jak ten czas szybko biegnie…

Ale mam  nadzieję, iż każdego dnia, tygodnia, czy też miesiąca, potraficie w sobie odnaleźć optymistę. Zawsze, gdzieś tam w kieszeni, nosicie różowe okulary i czasem, w te wydawałoby się najgorsze dni, zakładacie je… i wtedy, nawet najczarniejsze dni, wcale tak czarno nie wyglądają…:)

Tryskajmy optymizmem i szukajmy dobrych stron w każdej sytuacji.

Tak brzmi czwarte przykazanie ze styczniowej dwunastki. Ktoś powie, łatwo powiedzieć a gorzej zrobić, ale to nie jest prawda.  Zawsze, ale to zawsze, nawet w najgorszej sytuacji, umiemy dopatrzyć się czegoś dobrego, a to czy się dopatrzymy… czy też nie… zależy tylko i wyłącznie od nas.

Zła energia…

Cały otaczający nas świat jest wypełniony w głównej mierze złymi informacjami. Poczynając od tv ( której już od dłuższego czasu nie oglądam), gdzie większość informacji przez nią przekazywanych wypełniona jest smutkiem, strachem, złością, złośliwością, zajadłością. Jednym słowem tryska ona, prawie z każdego kanału, złą energią. Podobnie jest z prasą codzienną i innymi mediami. I jak tu wtedy patrzyć na świat optymistycznie, skoro na każdym kroku słyszymy, że coś.. lub ktoś, coś tam… coś tam!! Nawet nie będę podawała przykładów. Wystarczy, że na chwilę przymkniemy oczy, a przykłady same będą cisnęły się pod powiekami.

Czas na zmiany…

Jak już wspomniałam, to jak się czujemy i jak patrzymy na świat zależy tylko od nas. Nie jesteśmy w stanie wykluczyć z naszego życia złych informacji i zdarzeń, ale jesteśmy w stanie zmienić nasze podejście do nich i tak je sobie zinterpretować, żeby sprawdziła się zasada…

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…

Moje podejście do zmian…

Ostatnimi czasy, życie chciało wypróbować jak bardzo może mnie usadzić i przytłoczyć. Nie ukrywam trochę mu się udało… sprawiło, że czułam się jak ptak z powyrywanymi piórami. Chciałam wzbić się ponad wszystko, a nie potrafiłam. Męczyłam się sama ze sobą,  a każde napływające złe myśli, powodowały, że traciłam kolejne pióra i powoli przypominałam zmokłą kurę… Dochodziło do tego, że nie zauważałam piękna dnia codziennego, które nas otacza… słońca, zieleni, śpiewu ptaków… Wszystko było szaro-bure mimo, że na dworze była przepiękna pogoda.

Ale któregoś dnia powiedziałam basta… i zaczęłam od małych kroków.  Przede wszystkim, wróciłam do moich książek o pozytywnym myśleniu, zaczęłam słuchać co mówią do mnie bliscy, przestałam oglądać tv – a jak już włączyłam, to oglądałam programy przyrodnicze lub zabawne komedie. Ponownie podnosiłam głowę i zobaczyłam piękne słońce, a gdy padał deszcz, to podziwiałam jak pięknie wyglądają jego krople na szybie. A gdy przyszedł wieczór, to ponownie odkryłam, że istnieją gwiazdy na niebie..:)

dobra droga

Wraz ze zmianą myślenia, otoczenie wokół mnie też zaczęło się zmieniać. Na swojej drodze spotykam uśmiechniętych i życzliwych ludzi. W każdej sytuacji staram się dopatrywać dobrych rzeczy, nawet w tych najbardziej banalnych. I naraz, bez problemu znajduję miejsce parkingowe, nie stoję w korkach, bo w jakiś cudowny sposób się rozpływają…:) Sprzęt domowy przestał się buntować, a nowe wydarzenia układają się tak, iż przed sobą widzę drogę, która prowadzi ku wewnętrznemu słońcu i pogodzie ducha..:)

Wszystko jest możliwe…

pogoda ucha

I co najważniejsze moje pióra odrosły, potrafię jak latawiec, wzbić się w powietrze i popatrzyć na to, co nas otacza z innej perspektywy.

Wiem, że obojętnie co nam życie szykuje, jest po coś… i na końcu tego czegoś… zawsze jest dobrze!!!

Pozwolę sobie przytoczyć cytat Arne Dahl i chciałabym, abyście często do niego wracali…

Wszystko jest możliwe, a co nie jest, zajmuje tylko trochę więcej czasu !!!

 

 

 

 

Zapraszam również do posłuchania zespołu „Dżem”… brzmi trochę smutnie, ale słowa piękne…

https://www.youtube.com/watch?v=pl-8SYo_WDs

Zapraszam do podzielenia się komentarzem ...:))

Skip to content