Natura to My… bez niej nie istniejemy…
Natura to My… od dawna staram się żyć zgodnie z Naturą. Zwracam uwagę na to, co nam na każdym kroku podpowiada. Jedną z wielu podpowiedzi są sygnały wysyłane w poszczególnych fazach księżyca, który ma ogromną moc. Potrafi „ruszīć” oceany, jak również sprawić, by nasze życie miało więcej magii – o której piszę TUTAJ.
Lecz poza księżycem, na nasze życie wpływa każdy element z naszego otoczenia: powietrze, woda, słonie, deszcz, zwierzęta i otaczająca nas przyroda.
Natura to My..
Jesteśmy nierozerwalną częścią Natury. Natura to My… bez niej, nie ma Nas. Dlatego też uważamy ją, za coś tak naturalnego, że wręcz jej nie doceniamy. Wykorzystujemy ją do granic możliwości, zaburzając jej naturalny rytm.
A potem dziwimy się, że atakują nas wichury i ulewy o niespotykanej mocy. Wysokie temperatury w regionach, gdzie klimat był łagodny. Smog, który towarzyszy nam każdorazowo w okresie jesienno-zimowym. Czy też plagi chorób, które niszczą roślinność i atakują zwierzęta. A my jesteśmy w samym środku i wszystkie te zmiany dotykają również nas.
W takich sytuacjach czujemy się bezbronni i wystraszeni. Narzekamy na te wszystkie anomalia, a zapominamy, że to my, jako ludzie, którym jest wiecznie mało i sięgamy po więcej, przyczyniliśmy się do tego, że Natura boryka się z ogromnymi zmianami. Zmianami, które zagrażają jej przetrwaniu, a tym samym, przerwaniu nas samych.
Choćby ostanie półtora roku, kiedy dotknęła nas pandemia, którą ponoć wywołał bogu ducha winny nietoperz. Lecz osobiście uważam, że wszystko zło, które się panoszy, to głównie sprawka ludzi, którzy za swoje błędy lub niecne zamiary, obwiniają innych, byle nie siebie.
Jak wesprzeć Naturę…
Wydawałoby się co my jako pojedyncza jednostka możemy zrobić. A jednak możemy i to dużo. Musimy zacząć od siebie i swoich bliskich. Zaczynając od dbania o własne zdrowie, poczynając od prawidłowego odżywiania, unikając tzw. śmieciowego jedzenia. A następnie powinniśmy mieć wręcz w nawyku, zwracanie uwagi na tak podstawowe zachowania jak segregacja śmieci. Wykluczenie z naszego codziennego życia plastiku, zastępując go tworzywami naturalnymi.
Wystarczy od małych kroczków, np. pakowanie zakupów do własnych „siatek”. Takie określenie obowiązywało wile lat temu. Teraz są do nabycia w prawie każdym sklepie za kilka zloty, a służą nam przez długi czas. Ja osobiście lubię kupować je w Rossmannie. Zgrabnie zapakowane i nie zajmują prawie miejsca w torebce..:)
Kolejne kroki, to zmiana sposobu ogrzewania naszych domów. Wiemy, że jest to konieczne ale czujemy się zagubieni w gąszczu przepisów, co nam wolno zamontować, a co nie. Dlatego stworzyłam bloga, w którym podpowiadam jak w tym obszarze „Gry w Zielone” się poruszać. Ale na temat bloga wspomnę jeszcze poniżej.
Moje dziecięce zauroczenie plastikiem…
Pamiętam jak byłam podlotkiem i byłam wtedy chyba w siódmej klasie podstawówki. Rodzice koleżanki wrócili do Polski, po dłuższym pobycie ze Szwecji. Nie wiem czym się tam zajmowali ale ich córka, miała żyłkę handlowca i sprzedawała dzieciakom w szkole reklamówki, które oni przywieźli z dalekiego zachodu, który w tamtych latach był dla wielu w strefie marzeń. W tamtym czasie, posiadanie takiej reklamówki było czymś wyjątkowym…:)
Kolejne moje zauroczenie plastikiem, to pamiętam jak dziś. Zawsze w czasie wakacji jeździłam pociągiem do babci, była to spora odległość, bo prawie 400 km. Rodzice „pakowali” mnie do pociągu, a dziadkowie „odbierali” na stacji docelowej. W czasie jednej z takich podróży, pasażerowie z mojego przedziału byli obcokrajowcami. Poczuli się spragnieni i wyciągnęli wodę. Woda znajdowała się w dużych półtoralitrowych plastikowych butelkach. Zafascynowała mnie wielkość butelki oraz jej wymyślny kształt, który teraz nie robi na nas żadnego wrażenia.
Obecnie moja fascynacja plastikiem spadła do zera. Jak tylko potrafię, to unikam plastiku. Natomiast wodę trzymam w glinianych dzbanach aby nabrała swoich zdrowotnych właściwości, które są zabijane poprzez różnego rodzaju uzdatniacze do wody. Myślę, że o dzbanach glinianych zrobię wpis, bo są warte uwagi…:)
Walka o zdrową Naturę…
Tak jak wspomniałam, każdy z nas potrafi przyłożyć się do tego, abyśmy nie musieli obawiać się, że z czasem na planecie ziemi ciężko będzie funkcjonować. Powinniśmy to zrobić nie tyle dla siebie, co dla naszych dzieci i wnuków. Gdyż nasze pokolenie jeszcze sobie poradzi.
Dlatego uważam, że priorytety rządzących powinny ulec całkowitej zmianie. Środki finansowe powinny być przeznaczane na polepszenie świata, a nie kierowanie ku niszczycielskiej sile. Takiej jak, między innymi zbrojenia. Jestem przeciwna wszelkim zbrojeniom, natomiast uważam, że środki te powinny być przekierowane na inną walkę. Na walkę o ochronę Natury, a tym samym nas samych.
Nie powinniśmy walczyć między sobą, a powinniśmy zawalczyć o siebie…!!!. O lepsze i zdrowsze życie dla siebie, swoich bliskich i przyszłych pokoleń…!!!
Każdy powinien mieć wsparcie swojego państwa w działaniach związanych z odtruwaniem i oczyszczaniem naszego środowiska. Poczynając od poprawy jakości powietrza oraz wody. Odstąpienia od niezdrowej żywności, która sprawa, że chorujemy. Po wprowadzanie nowych technologii, które pozwolą zregenerować Naturę, którą przez wiele lat ograbialiśmy z tego co najzdrowsze i niezbędne do wspólnego funkcjonowania.
Ktoś powie, że to kosztowne, ale wystarczy zrezygnować tylko ze zbrojeń. Otworzyć się na dobro, które jest w każdym z nas i dać Naturze szansę na regenerację.
Obecne działania wspierające Naturę…
Obecnie funkcjonują różne programy, wspierające nas w działaniach, które mają wspierać uzdrawiane naszego środowiska. Ale są one niewystarczające i mimo dofinansowań nadal kosztowne. Zasady są niejednolite i ulegają ciągłym zmianom. A tak nie powinno być.
Od pewnego czasu podjęłam szereg działań na rzecz otaczającej nas Natury, z którą jesteśmy nierozerwalnie połączeni. Staram się dzielić swoją wiedzą, pokazywać rozwiązania i wspierać tych, co chcą coś zmienić z myślą o sobie i swoich bliskich.
Mój nowy blog…
Niedawno otworzyłam nowego bloga „Natura to My..” gdzie dzielę się tym, co sama poznałam. Jest to tematyka, która według mnie potrzebowała własnego miejsca. Dlatego pokusiłam się aby takie stworzyć.
Moją intencją jest aby w każdym z nas wzniecić chęć do odbudowy tego, co bezkarnie naszyliśmy przez pokolenia. Mam nadzieję, że jak każdy z nas przyłoży małą cegiełkę do lepszego i zdrowszego świata, to uda nam się z czasem wyeliminować dużą cześć anomalii pogodowych i zdrowotnych, z którymi borykamy się powie każdego dnia.
Na koniec pozwolę sobie przytoczyć cytat, który umieściłam na swoim nowym blogu – „Natura to My..” do którego serdecznie zapraszam . Znajdziecie tam sporo informacji, które podpowiadają, gdzie możemy szukać rozwiązań, gdy chcemy dołożyć swoją cegiełkę do lepszego i zdrowszego świata.
” Człowiek, to najbardziej szalony gatunek. Wielbi niewidzialnego Boga i niszczy niewidzialną Naturę.
Nieświadomy tego, że Natura, którą niszczy, jest Bogiem, którego wielbi.”
Hubert Reeves – Kanadyjski astrofizyk
A jak macie ochotę zawalczyć o „Boską Naturę” i „Zagrać w Zielone”, to zapraszam na strony bloga, którego od podstaw stworzyłam samodzielnie. Mam nadzieję, że szata graficzna i treści w nim zawarte, będą pomocne i przypadną Wam do gustu.
Twój wpis jest inspirujący i skłaniający do refleksji nad naszymi stosunkami do natury. Warto się zaangażować, jak każdy z nas może dać coś od siebie do jej ochrony. Otworzenie oczu na to, co niszczymy, jest pierwszym uruchomieniem do zmiany. Dziękuję za podzielenie się swoją wizją!
Miło gościć Ciebie na moim blogu. Zgadzam się, że jak każdy z nas się zaangażuje, da coś od siebie, nawet wystarczy, że tylko wokół siebie, to nasz świat bardzo szybko się uleczy. Pozdrawiam serdecznie:)