Pandemia strachu, a nasze codziennie życie…
Pandemia strachu… przed nami kolejne ograniczenia związane z pandemią. Każdy z nas ma inne podejście do pandemii, która jest tematem wiodącym od wielu miesięcy.
Chwilę oddechu mieliśmy w okresie letnim, ale przełom września i października ponownie rozkręcił pandemię strachu. Sytuacja jest tak skomplikowana, że nad głową wisi nam zapowiadana przez rząd „narodowa kwarantanna”.
Pandemia strachu…
Osobiście podchodziłam do tematu zdroworozsądkowo, a nawet skłaniałam się w kierunku teorii, że pandemia jest tylko „wytworem”, który ma przyczynić się w skali globalnej, do jeszcze większej kontroli nad społeczeństwem.
Najgorsze, że nie wiemy jak jest naprawdę i w imię dobra większości, podajemy się kolejnym ograniczeniom.
W związku z różnymi ograniczeniami, z jakim mieliśmy i mamy do czynienia, miałam okazję poznać jedne z nich, czyli kwarantannę, o której pisałam – TUTAJ.
Ostatnio miałam kolejny kontakt z kwarantanną, ale tym razem dotknęła ona moją rodzinę i była spowodowana zachorowaniem. W związku z tym, że mieszkam najbliżej pomagałam w zaopatrzeniu, podrzucając zakupy pod drzwi aby całkowicie wyeliminować kontakt między nami.
Po tych doświadczeniach, zaczęłam przyjmować do wiadomości, że faktycznie pandemia istnieje. Jeszcze niedawno dużo się słyszało o niej, ale większość z nas nie znała osób, których by ten problem dotknął.
Teraz w okresie jesiennym, to się diametralnie zmieniło. Coraz więcej osób, które chorują lub chorowały, znajduje się wsród naszych najbliższych oraz znajomych. Na tyle dobrze, że duża część z nich przechodzi chorobę łagodnie i tak też było z moimi bliskimi.
Oblicze strachu…
Jak do tej pory całą sytuacje traktowałam na spokojnie, tak teraz, czasami mam poczucie niepewności i lęku. W sumie nie boję się tak bardzo o siebie, co o moich bliskich. Cześć z nich, z racji pracy oraz własnego wyboru, przebywają z dala od domu, poza granicami kraju.
Przed totalna paniką ratuje mnie to, że nie oglądam telewizji, która wręcz potrafi tak zastraszyć swoich widzów, że u części z nich, każdego dnia, strach jest nakręcany do granic wytrzymałości.
Ciągłe poczucie niepewności, wieczne wyliczanie co nam grozi, poparte wykresami statystyk, pozbawia nas naturalnej odporności. A to już pierwszy krok, aby pandemia nami zawładnęła i złapała nas w swoje sidła strachu.
Dochodzi do tego, że byle katar wywołuje w nas niepokój i pierwsze co, to pędzimy po termometr, aby sprawdzić czy czasem nie mamy gorączki. Sama się kilka razy na takim „pędzie” złapałam.. 🙂 🙂
Wtedy sobie pomyślałam, skoro ja tak reaguję, to jak czują się osoby, które słuchają radia, czy też telewizji, od rana do wieczora, która nic pozytywnego nie przekazuje, a wręcz pławi się nakręcaniu spirali strachu.
Antidotum na pandemię…
Wczoraj gdy zaczęłam pisać ten wpis, późnym popołudniem, tryumfalnie ogłoszono, że jedna z największych firm farmaceutycznych opracowała szczepionkę na Covid-19
Z jednej strony to jest bardzo dobra informacja. Lecz z drugiej, powstanie dylemat czy się szczepić, czy też nie. Jest bardzo wielu przeciwników szczepień, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że każda ze stron ma swoje racje, które nie ułatwiają decyzji.
Dlatego uważam, że nie można na nikim wymuszać decyzji, każdy z nas powinien mieć prawo wyboru i być przekonany, że to co zrobi, jest dla niego najlepszym rozwiązaniem.
Na dzień dzisiejszy jest informacja, że szczepienia będą dobrowolne i oby się nic w tem zakresie nie zmieniło…
Nasze codziennie życie…
Na chwilę obecną wczorajsza informacja, dała wielu osobom nadzieję, że ten koszmar szybko się skończy. Choć nie unikniemy pytań i teorii spiskowych.
Miejmy nadzieję, że nasze życie po tych wielomiesięcznych zawirowaniach zacznie powracać powoli do normy. Obecna sytuacja jest dla nas wielkim wyzwaniem, natomiast dla wielu osób wręcz sytuacją, z której nie widzą wyjścia.
Ale pamiętajmy, że zawsze, nawet po najgorszej burzy, któregoś dnia wychodzi Słońce. I tego Słońca, z całego serca, życzę Wam oraz sobie…